sobota, 14 lutego 2015

#22 Opowieść o tym, jak to Moris uczył się jeździć na nartach :)

Cześć!
Powracam do Was po równiutko miesięcznej nieobecności.
Była spowodowana moimi feriami i obowiązkami w szkole. Aha no i ciągłymi awariami internetu :)
No ale nic, od tej chwili powracam do Wasz całkiem świeżą głową i nowymi pomysłami :)

Słowa wstępu mam już za sobą, teraz przejdźmy do konkretów.
Chciałabym opisać Wam moją cudowną historię, zwaną też opowieścią o tym jak to Moris uczył się jeździć na nartach :) Mówiąc krótko streszczę tu moje ferie, konkretniej ich pierwszy tydzień :)

Dzień 1.
Ferie zaczęłam w sobotę 31 stycznia. Rano wstałam przed 7, ogarnęłam się i pojechałam z rodzicami na miejsce, z którego autokar miał zawieźć mnie do Szczyrku na zimowisko :)
Wszyscy byli w autokarze i całe ich szczęście, więc ruszyliśmy. Przed nami było 412 km. Udało nam się je pokonać w niecałe 8 godzin, więc był to całkiem niezły wynik.

Dzień 2.
W niedzielę po śniadaniu wybraliśmy się na "króciutki spacerek" po okolicy. Byliśmy na jednej z okolicznych gór i zobaczyliśmy Przełęcz Siodło. Potem poszliśmy do Biedronki. Na koniec naszej wycieczki obejrzeliśmy kompleks skoczni narciarskich w Szczyrku, na którym w kolejnych dniach trenowała polska kadra skoczków :) Wykończeni wróciliśmy do ośrodka, zjedliśmy obiad i odpoczywaliśmy całe popołudnie. Na koniec dnia poszliśmy do Kościoła. Wieczorem, po kolacji była już tylko dyskoteka :)


Skocznie w Szczyrku. Robione kalkulatorem.
                     

Dzień 3 i 4.
Te dni były do siebie podobne. Rano spędzaliśmy 4 godziny na stoku, po południu jeździliśmy na krótkie wycieczki. Byliśmy w Żywcu, ale nie udało mi się zrobić tam żadnych zdjęć. Odwiedziliśmy też mały Aqua Park.

Dzień 5.
Tego dnia narty pochłonęły cały dzień, ale ja pojechałam na nie tylko rano. Jeździłam sama, tak jak i dnia poprzedniego :) Po kolacji ponownie odwiedziliśmy park wodny.

Dzień 6.
Rano pojechaliśmy do Wisły i okolic. Na początku tej wycieczki wjechaliśmy kolejką  na górę Czantorię. Dopiero potem zawitaliśmy do miasta Adama Małysza. Widzieliśmy jego podobiznę z białej czekolady, muzeum narciarstwa oraz skocznię Wisła Malinka nazwaną imieniem byłego skoczka. Kupiliśmy sobie po oscypku i wróciliśmy do ośrodka. Był czas na pakowanie. Zielona noc się nie odbyła. Była też dyskoteka.

Wisła Malinka-skocznia im. Adama Małysza
Dzień 7.
Dzień powrotu, pożegnań, który wcale nie oznaczał melancholijnych nastrojów-wręcz przeciwnie.
Miło spędziłam ten czas w miejscowości jaka był Szczyrk, a kiedy tylko wróciłam do domu rodzice zamówili nam pizzę! :)

Do zobaczenia w kolejnym poście :)
♥♥♥

Widok z góry Żar

Widoczki łohoho

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz